Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 września 2010

24.09.10 Z cyklu Ludzie: Renata

Z Renatą Majchrzak spotkałem się w Chmielnie, nad malowniczo położonym jeziorem. Okazała się być tak ciekawą osobą, że postanowiłem o niej napisać kilka słów.

Wysoka, wysportowana, z błyskiem w oku gdy opowiada o.... właśnie, jej pasją jest nurkowanie. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na reportaż, Renatę nakłoniłem na krótki wywiad między nurkowaniami.

Co Tu robisz?

Nurkuję oczywiście (śmiech), przygotowuję się do zdobycia kolejnego ze stopni wtajemniczenia w nurkowaniu.

Może zacznijmy od początku, jak to się stało, że nurkujesz?

Od zawsze była woda, pływanie, aż kiedyś spotkałam starego przyjaciela, który nurkuje i tak to się zaczęło, można powiedzieć z zazdrości:)


Długo już nurkujesz?

Myślę, że nie, na poważnie zaczęło się rok temu, profesjonalny sprzęt, kurs i po pierwszych zejściach wiedziałam, ze chcę więcej, głębiej, dłużej, to jak nałóg.

A propos sprzętu, zapewne nie jest tani?

Myślę, że za ok 10 tyś zł można złożyć fajny profesjonalny zestaw do nurkowania, butle, skafander, skrzydło, komputer, piankę, płetwy itd, takie podstawowe minimum, oczywiście kupując z drugiej ręki będzie dużo taniej.


Patrząc na twój ekwipunek ciekaw jestem ile nosisz na plecach...

Sądzę, że w okolicy 40kg,

Sporo!

Tak ale pod wodą tego się nie czuje (śmiech)

Jak wyglądają szkolenia, ciężko zostać płetwonurkiem?

Pierwsze szkolenia nie są wcale trudne, pod okiem instruktora wykonujemy różne czynności pod wodą i tak zdobywamy I stopień uprawniający nas do nurkowania do 30m głębokości bez dekompresji, potem oczywiście jest coraz to głębiej i bardziej skomplikowanie, długo by o tym opowiadać nie chcę zanudzać..

Rozumiem, że to nie jest twój zawód tylko pasja, a co robisz na co dzień?


Na co dzień jestem rehabilitantką, fizjoterapeutką pracuję z ludźmi, dodatkowo uczę w szkole zaocznej, jestem po AWF-ie więc spełniam się w zawodzie ale największą satysfakcję daje mi nurkowanie,


Masz już na swoim koncie jakieś fajne nurkowania?

Niezbyt wiele, jak już wspominałam nurkuję na poważnie od roku ale w tym czasie nurkowałam już wielokrotnie w Bałtyku, zaliczyłam Scapa Flow znajdujące się pomiędzy Orkadami, byłam w Narwiku i nurkowałam również w ciepłych wodach ale pociągają mnie miejsca raczej chłodne, mroczne, gdzie wraki statków wyłaniają się z ciemności niespodzianie (śmiech)

Fajne hobby?

Oj fajne, wciąga, wiesz, to co widzisz pod wodą, ciekawe miejsca, wraki statków ich historie, rzeczy, które można odnaleźć, niedostępne dla innych, to daje ogromną satysfakcję, chyba najważniejsze by w życiu robić to co się kocha!


Dziękuję za wywiad, nie zatrzymuję, widzę, że ekwipunek założony, miłego nurkowania!

Dzięki i do zobaczenia!

Ciąg dalszy nastąpi...

środa, 22 września 2010

18.09.10 Rundka po Targach Moto

Ech, zacytuję:

Więcej fajniejszych aut to na parkingu pod hipermarketem...uratował sytuację DE LOREAN!!!


 
  
  
  
 

środa, 15 września 2010

12.09.10 Z cyklu Ludzie: Paweł

Chyba każdy z nas kiedyś marzył o tym, by latać. Paweł potrafi - jest wolny jak ptak.



Z Pawłem Stolarczukiem spotkałem się po raz pierwszy przy okazji robienia reportażu o gdańskich morsach witających 2010 rok na plaży w Jelitkowie. On na górze, ja na dole - Paweł na paralotni, Szymek z aparatem w dłoni, każdy z nas na swój sposób witał ten dzień. Już wtedy wiedziałem, że nasze scieżki kiedyś zejdą się ponownie.




Okoliczności sprzyjające kolejnemu spotkaniu pojawiły się przy okazji mojego pomysłu na cykl reportaży o ludziach, tych zwykłych, których na co dzień spotykamy, a którzy posiadają niesamowitą pasję. Odkopałem w kalendarzu numer kontaktowy i zadzwoniłem.



Paweł jest właścicielem firmy Jet-Stream, która umożliwia zasmakowanie podniebnej podróży, ale także bierze udział w sezonowym patrolowaniu trójmiejskich plaż w projekcie PPG Rescue System.


Nasz bohater na co dzień jest strażakiem - nurkiem ratownikiem, współpracuje z gdańskim Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji oraz Urzędem Miasta Gdańska, jest także pomysłodawcą wspomnianego projektu PPG Rescue, dotyczącego powietrznego patrolowania plaż, które ma na celu udzielanie pierwszej pomocy, wczesne ostrzeganie, wspomaganie akcji ratowniczych, czy współpracowanie ze służbami porządkowymi. Paweł jest też saperem pirotechnikiem..., o jego zaletach i zainteresowaniach nie ma sensu się rozpisywać, najważniejsze jest to, że Paweł jest wolny jak ptak.


Z racji realizacji reportażu spotkaliśmy się w miejscowości Korne, niedaleko Kościerzyny, na prywatnym lotnisku, na którym Paweł stacjonuje oraz umożliwia loty tandemowe.



- Zaczęło się w 1994 roku - mówi Paweł. - Zawsze, jak chyba większość z nas, marzyłem o lataniu. Zrobiłem kurs spadochronowy, skoczyłem pierwszy raz i zrozumiałem, że to jest to. Suma summarum, pasję życia w powietrzu rozwijałem systematycznie, a od sześciu lat latam na paralotni pojedynczej i tandemowej (do latania z pasażerem - dop. red.). Mam jeszcze mnóstwo pomysłów i projektów w fazie realizacji, ale na razie nie chcę o tym mówić, by nie zapeszyć. Śledźcie moją stronę internetową - dodaje z uśmiechem.


Widzę, że towarzyszy Ci pies.
- Tak, to mój wierny druh - Hunter. Nawet się zastanawiałem czy nie wziąć go tam, do góry. Jesteśmy nierozłączni!



Takie latanie jest bezpieczne? Przecież to tylko lekka konstrukcja, w dodatku otwarta - wiatrak, a nad Tobą spadochron.
Myślę, że sam będziesz mógł się o tym przekonać (śmiech), po locie podzielisz się wrażeniami z czytelnikami. Od siebie powiem, że to bezpieczniejsze od jazdy samochodem. Oczywiście ryzyko istnieje zawsze, wszak silnik to tylko maszyna i ma prawo się zepsuć. Jednak niebezpieczeństwo jest zminimalizowane praktycznie do zera. Nawet w przypadku awarii silnika nie zapominajmy, że mamy nad sobą spadochron, czyli szybujemy i jesteśmy w stanie wylądować na kawałku płaskiej przestrzeni.


Ile kosztuje taka pasja?
- Oprócz zrobienia odpowiedniej licencji lotniczej, na koszt całkowity składają się silnik, skrzydło, rama, odpowiedni strój, kask, radio do komunikacji z ziemia i to chyba wszystko. Łącznie ok. 25 tys. złotych.


Czyli pasja nie dla każdego...
Wiesz, jak już raz polecisz, zmieniasz swój tok myślenia. Nie wszystko można i trzeba robić od razu, sam kurs paralotniarza troszkę trwa, sprzęt można kupić dużo taniej z drugiej ręki. Prawda jest taka, że w Trójmieście mamy już grubo ponad setkę ludzi zarażonych lataniem i obserwuję tendencję zwyżkową. A ja? Latanie to mój sposób na życie, nie wyobrażam sobie robić czegoś innego, to jest moja pasja!


To co, lecimy?!
A jakże!


Przeżyłem! Wrażenia z lotu bezcenne. Myślę, że każdy powinien spróbować, by chociaż zrozumieć. Wprawdzie latałem już samolotem, ale to zupełnie inne doznania - wiatr, wysokość i prawdziwa dynamika, wolność i piękne widoki. Przy locie samolotem można się przespać, czy wypić herbatkę czytając gazetę. Polecam gorąco!


Ciąg dalszy nastąpi

09.09.09 Spacer molo i galeria bałtycka...

Wreszcie miałem kapkę czasu by się przejść min. potestować filtr IR...